Tak mnie ostatnio napadły przemyślenia dotyczące tej magii. Po krótkiej walce doszedłem do wniosku, że pomimo i magia jest strasznie fajna, to z punktu widzenia MG jej nie lubię. (To już druga taka magia, ale o stregach napiszę kiedy indziej).
No to teraz wypadałoby się uzasadnić.
Podstawowym przeciw jakie mam odnośnie Pyryermu to to, że jest niedrużynowy.
No bo już na samym starcie, Usuryjczyk powinien mieć potężny (nota bene - zazwyczaj 40 HP) sekret przed drużyną. A tego nie lubię...
Po drugie - jeśli chce poużywać magii w trybie niebojowym, to najczęściej albo robi za pieszczocha (What the heck?!) albo za zwiad. No bo nie da się ukryć, że formy kotów, myszy, sokołów, wiewiórek i innych podobnych doskonale się nadają do zwiadu. Tylko że wtedy prowadzi się maga w formie solówki. Można przy wszystkich, ale tylko mag gra... SIC! To qrcze jak netrunner w Cyberpunku.
Dalej - założywszy, że mag już poinformował drużynę o tym, że się przemienia. Wszak to pewnie nabliźsi przyjaciele, okazał im swe bezgraniczne zaufanie...
No więc w końu może się zmienić trochę częściej. Trochę, bo dość często postronni patrzą.
I co? Dostaje zapewne formy bojowe - misie, dziki, tygrysy i inne takie. Czyli w walce zmienia się w małe czołgi. Chwała mu za to, w końcu punkty włożone w magię muszą na siebie zarobić - dorónuje więc Eiseńskim pancerzom.
Ale to niestety, sprowadza jego magię do poziomu bonusów bojowych. A to nie jest coś, co uważam za fajny wątek fabularny.
Przyznaję że przez te lata prowadzenia miałem dużo pyryermczyków. Bo jak wspominałem magia jest fajna. I też wykminiłem kilka pomysłów, gdzie magia sprawdza się świetnie - uciekanie z więzienia, rzucanie się w przepaść aby złapać coś istotnego, kradzieże... Da się. Tylko ilość naprawdę ciekawych konceptów na wykorzystanie pyryermu (i to najlepiej w grze grupowej), w porównaniu z innymi magiami, jawi mi się bardzo nikle. Także jeśli ktoś ma jakieś ciekawe zajawki albo pomysły, to wrzucajcie proszę... Może coś nowego mi się zrodzi i kolejni Usuryjczycy będą mieć więcej funu?
Dla równowagi, podzielę się kilkoma moimi hintami, na pomysły dla Usuryjskich magów:
- Polowanie na portków - Jak wiadomo Matushka nie cierpi magów porte i robi co tylko może, aby ukrócić ich postępki. Najchętniej o głowę. Potrzebujecie aby Usuryjczyk wyruszył w świat? Postawcie w okolicy portka, a dostanie taki wewnętrzny imperatyw, że same mu pazury wylezą ;)
- Forma mityczna - Kiedyś zgodziłem się, aby pyryermczyk miał możliwość zmieniać się w jedną z form mitycznych. Ten akurat w smoka, ale feniksy, gryfy i inne są do przemyślenia. O ile nie przepadam za przypakowanymi formami magii, to dała mi możliwość nakręcenia wspaniałej historii - otóż pyryermczyk, oczywiście polujący na portka bo jakże inaczej, w sytuacji podbramkowej wywala całą dramę jaką posiada i zmienia się w smoka. A wierzcie mi, że ze smokiem na 1 nie było to proste. Miasteczko wpada w panikę, atakujący rozpierzchają się w popłochu, Villain ginie z głośnym mlaśnięciem smoczgo pyska...
Po czym plotka idzie w świat. Smok wrócił na Theę!
Wiecie ilu Eiseńczyków chciało go zobaczyć? Ilu "bohaterów" chciało go ukatrupić dla łuski, czaszki czy pazura? Ile panien wysłało sych lubych na quest pokonania smoka? A kimś o kim wiadomo że wtedy tam był i wiedział coś o smoku, był właśnie mój drogi Usuryjczyk. Pasuje mi tu cytat z CP2020: "Jak to miło być chcianym.";)
- Choroba - To akurat nie moje, ale podebrane - Usuryjczyk przedstawił swoją magię jako chorobę. Drużyna zdeptała pół Thei próbując go uleczyć. Seems like fun.
niedziela, 18 października 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Moja pierwsza postać była Usuryjką z Pieriemieniem. Jako szlachcianka potrzebowałam mieć służącą i tak to sobie wymyśliłam, że ta służąca była sobowtórem mojej postaci. Często grała swoją panią, podczas gdy pani przechadzała się tu i ówdzie pod postacią kota. Nie wiem czy to rozwiązuje Ogrze problemy związane z tą magią, ale na pewno daje jakieś pole manewru.
OdpowiedzUsuńInną sprawą jest to, że magię tę w jakimś stopniu można wykorzystywać tak jak robi to nasz drużynowy Borys - czyli po prostu rozmawiać ze zwierzętami i zjednywać ich przychylność, prosić o pomoc etc.
Gnoger said:
OdpowiedzUsuń- Zdobywanie jedzenie - patrz kici kici swinko, chodz do nas.
- Ratowanie jedzonka - zwierzakow wybija zUy mysliwy sztuk kilkaset - walka z mysliwymi w lesie
- Koncepcja doktora Dollitle - lekarz zwierzakow.
- Pro ekolog - manufaktura zatruwa rzeke, z ktorej pije masa zwierzakow w lesie. Ratowac zwierzaki, ktore sie skarzą
- Volverine - wszelkie motywy z komiksow X-Man dotyczacych tego bohatera i jego zwierzecej natury - MASA wątków
- Przeciwnik naturalny - kazdy gatunek (poza czlowiekeim, ktorego wrogiem jest inny czlowiek) na swego przeciwnika, ktory na niego poluje. Czemu nie moze byc takze usuryjczyk - lustrzane odbicie gracza zmiennego - tlyko z zwierzakami dobranymi tak, ze kazda z tych form poluje na formy gracza. I nienawidzi postaci gracza w ludzkiej formie. Potyczki ciagle z ucieczkami wzmagajacymi nienawisc przeciwnika.
Większość koncepcji które podajesz, jest IMO dość mało 7thowa. Dają ograniczoną liczbę okazji do zabłyśnięcia przed publiką wspaniałymi tekstami, pozami i scenami.
OdpowiedzUsuńPoza tym niewiele dają postaci okazji aby z drużyną się szlajać po świecie. I to jest właśnie mankament Pyryermu.
Doktor Dollitle jest interesujący. Rosomak jest już dość mocno przerobiony to tu, to tam. Poza tym, walka z wewnętrzną zwierzęcą natura to motyw do kłaka a nie ekspresyjnego 7tha.
Ostatnio o tym myślałem – podstawowy problem to gra drużynowa, Tak ?
OdpowiedzUsuńMusze przyznać że kłopotliwość przemiany (koszt oraz ukrywanie) powoduje że opłaca się tylko przy dłuższych akcjach. Co faktycznie prowadzi często do solówek. Łatwo i bezpiecznie jest rozmawiać ze zwierzętami.
Inne pomysły z wykorzystaniem magii- mnie więcej w drużynie- może coś takiego
1. Poprawienie opinie o drużynie przez NPC – poprzez dogadanie się z jego ukochanym zwierzakiem lub pogorszenie opinii o kimś
2. wszelkie zabawy i gry ze zwierzętami – postać może je ustawiać również dla innych
3. pytanie jak działa rozmowa ze zwierzakami – jeśli to daje podstawę do rozkazywanie zwierzętom to jest to bardzo silne
4. zorganizowanie omenu – trzeba tylko wcześniej rozesłać plotkę że dane zachowanie zwierząt przynosi szczęście lub pecha
5. kiedyś czytałem opowiadanie o szamanie/ egzorcyście – który każdą robotę zaczynał od rozmowy ze zwierzętami z danej okolicy. Dzięki temu że one inaczej postrzegały dowiadywał się o więcej niż od ludzi
6. no sobowtór ale zwierzęcy – inny członek drużyny będzie miał zwierzak, którego mag będzie naśladował – wówczas np.: może pójść sam na spotkanie niosąc zwierzaka i mieć wsparcie lub na balu zachowaniem zwierzak zwrócić uwagę
7. w sumie przemyt nie zbyt dużych przedmiotów – zmiana powoduje że zmieniają się również przedmioty – to można je w sposób dość skryty przemycić – np. kilka pistoletów dla Jeana
8. w sumie jakieś bale maskowe mogłyby się nadać
Szczerze mówiąc, nie bardzo widzę co stanowi problem. To, jak używać Pyryermu 'pro publico bono'? Czy to, jaką legendę dać danemu Ussuryjczykowi, by owa magia dała się drużynowo wykorzystać? Odpowiem na pierwsze, co do drugiego - może podeślę kilka konceptów Wysokiemu, jak coś się sprawdzi to nie będę ich publikował. Nadzieja (na zagranie) umiera ostatnia.
OdpowiedzUsuńW pierwszym przypadku - cóż, jak każda inna szczególna umiejętność, zawsze da się znaleźć do niej zastosowanie. Czasami też pojawią się sytuacje, w których zastosowania się znaleźć nie da. (Truizm). Kwestia pomysłowości, elastyczności etc. Stwierdzenie, że P. jest raczej ograniczony przez to, że da się go sprowadzić do szpiegostwa i walki... Hm. Oddam formy 'bojowe', wezmę te 'szpiegowskie' - i rozkręcamy imprezę!
Pyruś daje ogromne możliwości fabularne właśnie dzięki swojemu 'szpiegostwu'. Owszem, najpopularniejsze to zbieranie informacji - transformers w myszę, pójdzie zasięgnąć informacji, wróci i powie. Naprawdę tylko to? A co powiecie na wyszukiwanie tej jednej osoby na dworskim balu po zapachu, bo tylko taką poszlaką D.E.G. dysponuje? Tu się w mysz nie zamienisz i nie pójdziesz w tłum, tu cię ktoś musi wnieść i przy tobie cały czas być, trzeba ustalić system komunikacji, by obwąchać wszystkich podejrzanych - a potem coś trzeba z tym zrobić. A może spotkanie na szczycie? Bohaterski (a jakiżby inny) gracz staje do sporu z pewną osobą, która dużo wie - a może też sporo powiedzieć. Trzeba tylko umiejętnie poprowadzić rozmowę (lub : posiadać pewne informacje, lub : odnieść się do innych wcześniej wyszpiegowanych). W rozmowie uczestniczy ulubiony piesek/kotek/papuga Bohatera. A teraz niech piesek wykombinuje, jak powiedzieć 'to jest hasło, a odzew brzmi SŁONECZNIK' zanim rozmówca nie nabierze podejrzeń.
Umiejętność 'szpiegowania' jako 'netrunning'... Owszem, porównanie jest dość usprawiedliwione - szpieg (kimkolwiek by on nie był) często działa solo. Ale 'solo' czyli w innym miejscu niż reszta to nie to samo co 'solo' bez porozumienia z resztą i bez wspólnoty działań. A gdzie stary, dobry, ograny schemat, w którym część ekipy musi zrobić jedną rzecz, a w tym samym czasie druga część zapewnia jej plecy, czas, surowce, drogę odwrotu, informacje... 'Netrunning' to nie tylko rozmówka solo jednego gracza z MG, i to możliwie szybka, by inni gracze się nie nudzili. Ktoś wspomniał, że w razie czego Pyer zamienia się w maszynkę bojową - to naprawdę tak źle, kiedy na spotkaniu w opuszczonym magazynie za bandą brutsów (czy też villanem, uchachanym od ucha do ucha, że udała mu się taka piękna zasadzka) nagle wyrasta wielki niedźwiedzi cień? A kto by wcześniej zwracał uwagę na jakiegoś szczurka... Pyruś może siedzieć za uchem i udzielać porad, być po prostu niezauważonym w kluczowych momentach. Jak dobry netrunner - niby się z boku opieprza, ale drzwi się same otwierają i od razu wiadomo, gdzie jest komnata księcia.
Cały potencjał intrygi, jaki mogą zrobić dowolne profesjonalne osoby, pyeremczyk może zrobić po prostu lepiej, z większym jajem, hukiem. Lub cicho i niezauważenie. To źle, że chowamy czarny płaszcz do szafy i kupujemy Whiskas? W dodatku, w przeciwieństwie do większości szpiegostwa, pyruś ma do dyspozycji cały arsenał bojowy ORAZ kamuflaż termooptyczny lepszy od GitS.
Hm, taki patent na szybko : kochanek doskonały. Pojawia się niczym duch, przenika przez ściany i kordony straży, trwa na posterunku całą noc - a rano znika niczym sen złoty.