wtorek, 22 grudnia 2009

Templariusz

Coś powoli zaczynam więcej pisać o filmach około7thowych niż o samej grze. No ale sezon długich wieczorów w pełni, takoż obejrzenie czegoś przyjemnego, gdy brak kompanii do pogrania jest wielce zalecane.

Dzisiaj o pozycji dopiero wchodzącej, którą swego czasu dzięki konszachtom z oddali obejrzałem i uznałem za "starą", a tu się okazuje, że do nas film dopiero dociera z mroźnej północy. Mowa o "Templariusze. Miłość i Krew".

Aby nie spoilować wam przyjemności oglądania, polecam tylko zwrócić uwagę na pewne wątki które ładnie można wpasować do 7tha. I to wcale nie tylko w Vesteńskim wydaniu, choć z oczywistych względów te krajobrazy w filmie są najbardziej eksploatowane:

- Jak zachowują się postaci o wysokim honorze i jak może działać reputacja. Głównie chodzi mi o sceny z Ziemi Świętej.
- Sposób w jaki siły wyższe działają na bohatera. Popularnie zwane przeznaczeniem.
- Wątek miłosny. Osobiście kilka rzeczy z tego filmu zamierzam przenieść do gry.
- Po głównej postaci kobiecej, widać też ładnie jak zmienia się sytuacja bohatera, gdy zmieniają się losy jego patrona. Warto to przemyśleć i wprowadzić do gry.

I chyba najważniejsze: Jak postać duchownego, może być świetnym materiałem na 7thową postać. Z miłosnym backgroundem, zaletami bojowymi, niesamowitymi zahaczkami fabularnymi i ciekawymi rozterkami do odegrania. Niech mi ktoś powie po tym filmie, że "Church of the Prophet" nie jest przydatnym dodatkiem i nie da się z niego wycisnąć czegoś ciekawego!

Krótka recenzja - film tak naprawdę mnie nie powalił. Moim skromnym zdaniem, jak na opowieść o zakonniku na misji w Ziemi Świętej, za mało tam... Ziemi Świętej. Ale ja po prostu lubię te klimaty, więc szkoda mi że ich tak mało. Jednocześnie ładne pokazanie realiów Skandynawskich, wojny o władzę, wpływu religii i tradycji. Ciekawy wątek miłosny. Pozycja warta obejrzenia, ale nie ma się co na nią wyczekiwać z wypiekami na twarzy. Dobra inspiracja dla Vestenów i Różokrzyżowców

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz