sobota, 12 grudnia 2009

Legenda siedmiu mórz

Ostatnimi czasy natknąłem się na kilka filmów. Większość z nich poszłyby w las mej niepamięci, gdyby w trakcie oglądania nie naszły mnie myśli o tym, jak strasznie 7thowe są w nich pewne sceny.

Takoż więc postanowiłem przybliżyć wam kilka pozycji, które nie są może standardowymi oglądajłami do jakich większość z was przywykła, jednakoż w każdej z nich COŚ mnie wzięło, a z ust mech wypełzły słowa "O żesz... Ale to 7thowe!"

Na pierwszy ogień idzie film, który obejrzałem w sumie przez przypadek a stał się dla mnie niemal leksykonem prowadzenia 7tha.

Film zowie się "Sinbad: Legenda siedmiu mórz". No cóż... Jak na coś, co ma w tytule "siedem" i "morze" to zdecydowanie późno odkryłem ten film, a zauważyć pozostaje że nie jest to nowum jakieś zaskakujące.

Nie będę wam spoilował o czym jest film, ale powiem tylko że zaciągnąłem jedną z moich drużyn podstępem do nas i wyświetliłem im go jako lekcję poglądową "Jak powinno się grać".

Powiem natomiast, co w tym filmie wybitnie mnie uwiodło:

- Muzyka (przez którą w ogóle ten film znalazłem, i która weszła na stałe do folderu sesynego)
- Pierwsza bitwa filmu, którą uważam za esencję tego jak powinny wyglądać walki w 7thu. Jak będziecie oglądali, proponuję zwrócić szczególną uwagę na a) Ilość krwi przelanej w trakcie bitwy b) postaci brutsów, którzy są naprawdę stylowi
- Skoro już przy brutsach jestem - czy nazwiemy ich followersami, załogą czy po prostu brutsami bohatera, polecam ich sobie dobrze zapamiętać. Komplet takich ślicznych stereotypów marynarzy, rzadko kiedy można obserwować przy pracy
- Sposób w jaki zlecono questa głównemu bohaterowi (I nie mówię tu już o dialogu na statku) - Moim skromnym zdaniem powala i walcuje! Przyznaję, że po obejrzeniu filmu było mi wstyd, że nigdy nie wpadłem na tak prosty a jednocześnie fantastyczny wątek.
- Teksty - o ile w filmach swashbucklerskich zazwyczaj pada kilka niezłych, wartych zapamiętania tekstów, o tyle w tym dwa sprawiły że się popłakałem ze śmiechu. Chodzi o podwyżkę i marchewkę. Obejrzycie, to będziecie wiedzieli o czym mówię.
- Sposób pokonania villaina. Co prawda można się było tego spodziewać po finałowej rozgrywce, tym niemniej przy tak wysokiej różnicy skali (nie będzie spoilerem, że złą postacią filmu jest Bogini. Wiadomo to już od pierwszej sceny) i tak finał był fajny.

2 komentarze:

  1. Motyw przemiany Scoundrela w Herosa pod wpływem miłości jest REWELACYJNY! Straaasznie mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. oglądnięte :) masz racje. ewidentnie nasz klimat. hasło o podwyżce mnie wyrzuciło z krzesła ze śmiechu, a jako, że oglądałam o 2 nad ranem, to pobudziłam ludzi w domu :D

    OdpowiedzUsuń