poniedziałek, 7 grudnia 2009

O miłości słów kilka

Ostatnimi czasy debatując sobie, zeszliśmy na temat romansów i miłostek. A jako że moi gracze ciągle chcą przeżywać miłosne uniesienia, za nic mając me wypociny opowiadane w scenach walki, takoż jako aspirujący do bycia niezłym MG osobnik musiałem rozkminić temat serca i jego upadków oraz wzlotów.

Z wielką pomocą przyszedł mi dodatek "Knights of the Rose and Cross" w którym jest prześwietne zestawienie rozdzielające miłość na schematy, przez nas roboczo zwane "Miłością Wysoką" i "Pożądaniem".

Pracując na tej bazie, testując ją tu i tam, doszedłem jednak do wniosku, że nie jest to najlepsza systematyka jaką można znaleźć. Dlaczego?

Weźmy na tapetę "Pożądanie". O ile jest to pobudka która może sprawić że dobrze odegrana postać będzie się zachowywać jak szaleniec egzystujący poza wszelkimi prawidłami logiki, o tyle jest to wielce krótkotrwała motywacja. No bo albo takiż romans zakończy się szybko z "La Grand Finalle", albo robi się conajmniej dziwny. Bo nie wiem jak nazwać sytuację gdy dwie osoby zapominające o oddychaniu gdy się widzą, mogą koegzystować w jednym otoczeniu przez dłuższy czas. A jeśli górą będzie rozsądek i się rozdzielą, to gdzież to pożądanie?
Tak czy inaczej, w krótkotrwałych romansach i przygodach miłosnych, albo dla prowadzenia jednostrzałówek - jeszcze bym rozważył danie graczowi czegoś takiego do odegrania. Ale w przypadkach kampanijnych, które praktycznie wyłącznie prowadzę, ten schemat znajduje ograniczone zastosowanie. Takie jest moje zdanie i jeśli macie inne to chętnie je usłyszę.

"Miłość Wysoka", która według prawidła polega w dużej mierze na wypróbowywaniu potęgi miłości przez jedną ze stron. I tu o ile z mojego, MGczego punktu widzenia jest to fantastyczne ("Hmmm... Jakby tu sprzedać graczom questa? Aaa! No przecież Xsiński ma rooomans!") to moi gracze podeszli do tego mniej entuzjastycznie. Generalnie zapanowało przekonanie, że cóż to za miłość, którą trzeba udowadniać? "Skoro Lubość nie wierzy zapewnieniom mem, to znaczy że mi nie ufa. Nie daje wiary mym słowom."
W końcu dochodzi do sytuacji jak w wierszu:


Chcąc być widzem dzikich bojów,
Już u zwierzyńca podwojów
Król zasiada.
Przy nim książęta i panowie Rada,
A gdzie wzniosły krążył ganek,
Rycerze obok kochanek.

Król skinął palcem, zaczęto igrzysko,
Spadły wrzeciądze; ogromne lwisko
Z wolna się toczy,
Podnosi czoło,
Milczkiem obraca oczy
Wokoło,
I ziewy rozdarł straszliwie,
I kudły zatrząsł na grzywie,
I wyciągnął cielska brzemię,
I obalił się na ziemię.

Król skinął znowu,
Znowu przemknie się krata,
Szybkimi skoki, chciwy połowu,
Tygrys wylata.
Spoziera z dala
I kłami błyska,
Język wywala,
Ogonem ciska,
I lwa dokoła obiega;
Topiąc wzrok jaszczurczy
Wyje i burczy;
Burcząc na stronie przylega.

Król skinął znowu;
Znowu podwój otwarty,
I z jednego zachowu
Dwa wyskakują lamparty.
Łakoma boju, para zajadła
Już tygrysa opadła,
Już się tygrys z nimi drapie,
Już obudwu trzyma w łapie;
Wtem lew podniósł łeb do góry,
Zagrzmiał — i znowu cisze —
A dzicz z krwawymi pazury
Obiega... za mordem dysze.
Dysząc na stronie przylega.

Wtem leci rękawiczka z krużganków pałacu,
Z rączek nadobnej Marty,
Pada między tygrysa i między lamparty
Na środek placu.

Marta z uśmiechem rzecze do Emroda:
"Kto mię tak kocha, jak po tysiąc razy
Czułymi przysiągł wyrazy,
Niechaj mi teraz rękawiczkę poda".

Emrod przeskoczył zapory,
Idzie pomiędzy potwory,
Śmiało rękawiczkę bierze,
Dziwią się panie, dziwią się rycerze.
A on w zwycięskiej chwale
Wstępuje na krużganki,
Tam od radosnej witany kochanki,
Rycerz jej w oczy rękawiczkę rzucił:
"Pani, twych dzięków nie trzeba mi wcale".
To rzekł i poszedł, i więcej nie wrócił.


I o ile jest to dla mnie nie do końca 7thowe spojrzenie na temat, to jestem w stanie je zrozumieć i rozumiem moich graczy i graczki, którzy nie pójdą w ten wątek.

W trakcie rozmów, doszliśmy do wniosku, że ta opcja jest fajna, pod warunkiem że nie postać jest poddawana próbie, a sama się deklaruje że dokona czynu to takiego a takiego. Najlepszym przykładem jaki mi przychodzi do głowy, jest D'Artagnan który sam błaga Konstancję aby mu pozwoliła wyruszyć po diamentowe spinki do kięcia Buckingham, aby dzięki temu dowieść jej swojej miłości i wierności dla królowej.
Czyli uproszczając schemat:
Nie: "Jeśli nie chcesz mojej zguby, krokodyla daj mi Luby!"
Tylko: "Gdyż niemiła mi twa zguba, krokodyla dam Ci Luba!"

Na fali zastanawiania się, wyracowaliśmy sobie jeszcze jeden schemat, który podpasował zarówno graczom, jak i mi - MG. Nazwaliśmy go roboczo "Schematem Romea i Julii". Otóż w tym wariancie, zakładamy że obie strony pałają do siebie prawdziwą miłością, bezproblemowo okraszoną dozą pożądania, jednakoż występują inne siły, które stoją na drodze ich szczęścia.
I tak - gracze mają mnóstwo przyjemności walcząc o swą miłość, dowodząc swymi staraniami jak im zależy, a ja mogę im jak z rękawa rzucać kłody pod nogi. A do tego dochodzą wszystkie tajne schadzki, intrygi jakie z tego mogą wynikać, sceny romantyczne, w przeszkody miłosne można wplatać wątki innych postaci itp. itd... Nic tylko żyć i prowadzić!

No dobrze. Kończę, bo już notka rośnie i rośnie. Jeśli macie jakiekolwiek uwagi albo koncepty na jeszcze inne schematy, to bez namysłu je podrzucajcie. Z pewnością je omówimy, a może i zastosujemy?

9 komentarzy:

  1. Schemat Romea i Julii jest świetny! Tych innych sił może być całe mnóstwo - od rodziny zaczynając przez zazdrosnych rywali aż po zasady panujące w kraju/społeczności/tajnym stowarzyszeniu.
    Uwielbiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic tak nie okrasza miłości jak nutka zazdrości. Cóż to za zabawa, gdy on chce i ona chce, a Zły Świat O Dwóch Metrach Wzrostu postanawia przetestować tę miłość, rzucając kłody, brutsów, wujów, konkurentów oraz wszystkich na literę M pod nogi? Gdyż oni właśnie uparli się zniszczyć, skalać, zepsuć tę Miłość (albo akurat przechodzili mimo i zaskoczył ich Foul Weather Jack). Niech pewne okoliczności staną się dwuznaczne, niech Ona zacznie podejrzewać istnienie Rywalki, niech On zobaczy Ją z Rywalem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ proszę bardzo... Drachenów skolko godno! Na jednym obrazku taki, na innym śmaki, tutaj jakiś szkielecik, tam obrazek, gdzie indziej opowieść... A wczoraj jak opowiedziałem drużynie jak zginął "Ostatni smok" to zapadła minuta ciszy. Nie ze smutku za potworzyną, tylko z rozpaczy jak marnie zczezł :)

    don Felix - zazdrość jest jedną z kłód, którą namiętnie wykorzystuję. Zresztą wzorując się na dobrych lekcjach starej Legendowej szkoły ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdrość nie jest kłodą! Zazdrość jest motywatorem! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gnoger says:

    Zazdrosc jest cudownym motorem do dzialania!
    Gdyby nie ona, to Jean po wieki tkwil w samozachwycie i zgniliznie rozpusty szlacheckiej!
    Nigdy nie wyruszylby na pewna stracencza wyprawe, walczyl z Sloneczna Gwardia, strzelal do krewniakow - arystokratow....

    A ponadto, nigdy nie nazwalby slugi przyjacielem... wszak milosc potrafi odmienic kazdego...

    Jesli w 7th'u jest cos potezniejszego - powiedzcie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oczywiście że jest! MG! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ambition triumphs jealousness.

    OdpowiedzUsuń
  8. Na życzenie - zaczynam spisywać pamiętniki. Bój się, Ogrze!

    OdpowiedzUsuń